W notce mocne słowa Evelyn, uważajcie. :) Notka trochę marna. ;/
Cały dzisiejszy dzień był spieprzony. Mogłam to powiedzieć. Chciałam sama płakać po rodzicach, a po chwili chciałam zapomnieć o tamtych zniszczonych kawałkach życia.
"Nie!" - pomyślałam - "Nie, na pewno nie. Muszę o nich zapomnieć! Na zawsze! Oni mi rozwalili życie. Przez nich cierpię. Musieli się w sobie zakochać! Nie, nie pozwolę na to! Zapomnę na zawsze. Będę ich córką marnotrawną, ale chcę mieć normalne życie!" - krzyczałam, w myślach, chcąc wyżyć się na całym źle...
- Zrozum, to był Mój błąd. - kobieta patrzyła w oczy zlęknionej dziewczyny.
- Nieee, na pewno nie. - młodsza zaczęła płakać.
- Tak, kochanie! Uwierz mi, i stąd idź!
- Ale ja Cię kocham! Mamo, nieee! Ja Cię kocham! Nie zabierajcie jej, niee!
Zabrano starszą kobietę...
Nie, nie mogłam zapomnieć. Ku**a, jakie ja mam życie. I ta apokalipsa się za mną ciągnie! Ja jestem jakimś Hiobem! Nie, okey. Koniec. Zapominam o tym. Nieee, spoko. Będę płakała teraz po nocach, bo będę o tym pamiętać. Ja nie wiem, dlaczego.
Weszłam do szkoły. Na zegarze wybiła ósma. Szłam na wydział. Wolno szłam. Mijałam chłopaków, jak i dziewczyny, i w pewnym momencie...
Miałam ochotę krzyknąć "Aua!". Mała gwiazdeczka, ukryta pod moimi czerwonymi oczyma zaczęła piec. Odwróciłam się, ale osoba, która chyba mnie ukuła, jakoś, odeszła.
Nie wiedziałam co to było. Nigdy nie doświadczyłam tego. Gwiazdkę miałam od dziecka. Ukrytą pod włosami. Byłam już wystarczającym dziwadłem, jeszcze znaku mi brakowało.
W szkole było normalnie. Co to znaczy? Granie na pianinie, spojrzenia, gitara. Idąc do pracy tylko się cieszyłam. Douverr mnie odprężał. Jednak byłam na tyle naburmuszona, by dobrze obsługiwać klientów, ale jednak, odpychać zaloty pijanych, czy nawet tych trzeźwych. Czułam, że to wieczór nie na gierki, ale i tak mnie wplączą. Tak myślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz